Mój wujek jest rolnikiem. Czasem zdarza się, że poprosi mnie o pomoc – najczęściej o tę z komputerem. W dzisiejszych czasach ciężko sobie poradzić bez znajomości komputera. On to wie i ja to wiem. Kiedyś jechał do sklepu i kupował co było, teraz wie, że wybór jest większy i że można kupić taniej niż w najbliższym sklepie.
Moje poszukiwania paszowozu do gospodarstwa
Gdy powiedział, że chce kupić paszowóz postanowiłem mu pomóc. Co prawda sam się na tym w ogóle nie znam, bo mieszkam z tatą od zawsze w mieście, ale obsługuję komputer. Usiedliśmy razem i wpisałem hasło: paszowozy do gospodarstw. Wyników było sporo. Mi nic osobiście nie mówiły. Podstawowe pytanie było czy chce paszowóz używany czy nowy, następnie mogliśmy przeglądać już konkretne ogłoszenia. Wujek miał trzydzieści krów i czternaście jałówek. Gdzieś na forum przeczytaliśmy, że to jeden załadunek paszowozu na dwie trzecie. Mnie nic to nie mówiło, ale wiedziałem, że w ten model wchodzi pięćset kilogramów sianokiszonki i pięćset kukurydzy. Wujek kazał mi sprawdzić ile kosztują dwuślimakowe, dodał, że to one mieszają paszę. Cena takiego paszowozu też mnie mocno zaskoczyła. Kupiłbym za to auto, ale wiadomo, że myśleliśmy w różnych kategoriach. Wujek żył z gospodarstwa. A krowy trzeba było karmić, nawet dobrze, bo były dojne. Mieszanki witaminowe z kiszonką i kukurydzą musiały być dobrze wymieszane, bo zwierzęta jak ludzie, wybierają co lepsze. Trzeba im mieszać by nie miały takiej możliwości. Lepsza mieszanka, to lepsze mleko. Lepsze mleko to lepszy zysk i szybko zwrot paszowozu.
Kupiliśmy ten wóz do paszy. Jakkolwiek to brzmi, znalazłem adres, pojechaliśmy i kupiliśmy. Byłem dumny z siebie i z wujka. Z siebie, bo na miejscu okazało się, że wiem o czym mówię i z wujka, bo mówił w sklepie, że „wyguglował w internecie”.