Nie powiem, że nie jestem choćby delikatnie zaniepokojony rozwojem sytuacji na moim rynku pracy. Jeszcze do niedawna byłem jednym z nielicznych fotografów w Nowym Sączu, dziś nowe zakłady rosną jak grzyby po deszczu. Pocieszam się myślą, że spora część z nich prawdopodobnie nie przetrwa nawet trzech miesięcy, ale na pewno wprowadzą niskie ceny, i w konsekwencji ja również będę musiał nieco zejść ze swoich.
Fotografia ślubna i rywalizacja
Generalnie cała Małopolska narzekała na niedobór fotografów, ale z mojego punktu widzenia było to bardzo dobre. Ludzie wiedzieli, że jest tylko jeden dobry fotograf ślubny Małopolska, i zawsze przychodzili do mnie. Fotografia ślubna była u mnie droga, ponieważ wiedziałem, że jakiej ceny bym nie dał, i tak znajdę chętnych. Teraz, gdy fotografów ślubnych jest więcej, musiałem nieco obniżyć swoje stawki do racjonalnych poziomów. Od razu zauważyłem różnicę ? już dawno nie zdarzyło się, bym jakąś sobotę miał wolną. Teraz zaś siedziałem w fotelu przed telewizorem i zastanawiałem się ? a co, jeśli wśród nowych jest jakiś fotograf ślubny, który okaże się być lepszy ode mnie, a do tego da niższe ceny? Z drugiej strony wiedziałem, że to mało prawdopodobne ? w końcu praktykowałem robienie fotografii ślubnej już od ponad dwudziestu lat ? niepodobna, by ktoś kto dopiero wszedł na rynek miał nagle robić to lepiej. Chyba, że to jakiś urodzony talent. Postanowiłem sobie, że następnego dnia od razu obniżę ceny. Lepiej nie ryzykować ? nawet najlepszy fotograf ślubny może poczuć się zagrożony przy takiej konkurencji. Ludzie w dalszym ciągu do mnie przychodzili, ale okazało się, że słyszeli również bardzo dużo dobrego na temat innych fotografów.
Fotografia ślubna wykonywana przez nich również stała na wysokim poziomie. Moje zyski spadły, ale na spokojnie byłem w stanie w dalszym ciągu utrzymywać się w biznesie.